- Boisz się że zmarzniesz? Myślałam, że jesteś prawie mężczyzną.
- Oczywiście, że nim jestem – szatyn wywrócił oczami – Po prostu nie chcę żebyś była chora. Pokręciłam głową.
- Kłamiesz, bejb – cmoknęłam go w nos – O mnie się nie martw, nic mi nie będzie.
Wstałam i złapała go za rękę. Niestety chłopak chyba przykleił się do sofy, bo nie mogłam go podnieść. W końcu zrezygnowałam i wpatrywałam się w niego z wyczekiwaniem. Minęła jedna minuta, dwie ..
- Dobra, dobra. Chodźmy – wymamrotał i wstał. Uśmiechnęłam się triumfalnie i pobiegłam do swojego pokoju. Ubrałam się i zeszłam na dół. Leitner opierał się o ścianę niczym boss przy czym bawił się swoim telefonem.
- Zagramy?
Głową wskazałam na piłkę leżącą jak zawsze przy szafie. Szatyn spojrzał w tamtym kierunku i pokiwał głową.
- Nie masz ze mną szans.
- Przekonamy się, gwiazdeczko – zaśmiałam się, zabrałam piłkę i ruszyliśmy w stronę parku.
*
-Wygrałam, wygrałam, WYGRAŁAM! - biegałam w kółko i wykrzykiwałam tak, aby wszyscy dowiedzieli się o moim zwycięstwie z zawodowym piłkarzem. Tak, pan Moritz Leitner został pokonany przez dziewczynę, w dodatku taką, która powróciła do gry parę tygodni temu.
- Dałem ci fory ! - krzyczał chłopak, który najwyraźniej nie był zadowolony z przegranej. Podbiegłam do niego śmiejąc się.
- Ależ oczywiście, że dawałeś – zarzuciłam ręce na jego szyję – Jako, że wygrałam oczekuję nagrody.
- Oszukiwałaś – wymamrotał szatyn, ale i tak wpił się w moje usta.
*
-Jutro jest ta impreza pożegnalna, prawda? - wdrapałam się na łóżko i usiadłam naprzeciwko Leitnera. Ten pokiwał głową nawet na mnie nie patrząc. Był zbyt zajęty oglądaniem moich starych zdjęć. Raz po raz uśmiechał się pod nosem lub wybuchał głośnym śmiechem. Nie miałam pojęcia co potrafiło go aż tak rozbawić gdy patrzył na zdjęcie na którym przytulam się do mojego zmarłego chomika. Bardzo przeżyłam jego odejście! I fakt, że spałam z nim przez kolejne 3 dni od jego śmierci też nie jest śmieszny. Rodzice byli przerażeni, bo nie pozwoliłam im go zabrać. A później trafił na zdjęcie na którym jestem z tatą na Signal Iduna Park i podał mi je. W moich oczach natychmiast pojawiły się łzy. Chłopak przysunął się do mnie. Oparłam głowę o jego ramię.
- Tęsknie za nim – wymamrotałam w jego koszulkę. Później jeszcze długo rozmawialiśmy, aż w końcu zasnęliśmy wtuleni w siebie.
_________________________________________
Cześć. Wiem, nie potrafię pisać. Jest takie krótkie, głupie, miało wyjść romantycznie wyszło żałośnie. JAGODA MNIE DO TEGO ZMUSIŁA! : D
dobranoc, x
EEEEJ, CUDOWNIE PISZESZ. JESTEŚ NIESAMOWITA <3 MASZ TALENT!!!
OdpowiedzUsuńMistrzu. Fajnie piszesz. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie widziałam osoby z takim talentem
OdpowiedzUsuńłaaał ;o
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział? ;>
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz na moim blogu. :) Postaram się, że będziesz mnie informować o nowych, postaram się nadrobić pozostałe rozdziały niedługo. Jeśli jesteś zainteresowana - nowy na ich-liebe-bvb :)
OdpowiedzUsuńteż bym chciała pograć sobie z Mo :D czekam na kolejny
OdpowiedzUsuń