26 sty 2013

19. Laura

* 2 miesiące później*


- Zwołałam tę konferencję, aby wyjaśnić kilka ważnych rzeczy. Ma ona bradziej charakter prywatny. Po pierwsze miesiąc temu zrzekłam się posady trenera Borussi Dortmund. Od jutra przejmę stanowisko drugiego trenera Realu Madryt. Po drugie potwierdzam, iż przez ostatnie dwa miesiące byłam związana z Marco Reus'em. Podkreślam słowo byłam. I na koniec rzecz trzecia i najważniejsza. Mój syn Max, powinien mieć na nazwisko Götze, ponieważ to Mario, jest jego ojcem. Dziękuję - nie czekając przedarłam się przez tłum fotoreporterów i udałam się do wyjścia. Wsiadłam do samochodu, podjechałam pod dom i wzięłam Max'a, który już miał pół roku i kiedy tylko mógł uciekał mi, bo już umiał chodzić, oraz walizki i pojechałam na lotnisko do Düsseldorfu. Po trzech godzinach wylądowałam na madryckim lotnisku - Barajas. przed terminalem stał samochód z logiem Real'u, który zabrał mnie do mojego nowego domu. Kiedy weszłam do niego postawiłam Max'a na podłodze, a sama przeszłam po domu. Wzięłam Małego i go nakarmiłam, po czym zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy to zrobiłam położyłam się na łóżku w moim pokoju. Jestem w pięknym Madrycie. Bez Mario. Spojrzałam na zegarek, dochodziła druga po południu, więc wzięłam mojego małego szkraba i poszłam na zakupy. Następnie odniosłam rzeczy do domu i poszłam na Estadio Del Santiago Bernabéu. Weszłam na murawę.
- Dzień dobry - podeszłam do Jose Mourinho.
- Dzień dobry Laura. To jak zostawiasz dziecko twojej asystentce, a ty idziesz pograć z chłopakami ?
- Jasne - zaśmiałam się i poszłam do szatni gdzie się przebrałam i z powrotem wróciłam na boisko. Dołączyłam do piłkarzy, którzy biegali po boisku.
- Laura ?
- Hej Mesut - zaśmiałam się.
- Co ty tu ?
- Co ja tu robię ? Otóż teraz jestem panią trener, to znaczy numer dwa.
- To fajnie. A nie będzie ci przeszkadzać, że Sergio tu jest ?
- Nie, czemu ? Hej Ramos ! - krzyknęłam do Hiszpana.
- Nieopanowana jesteś - Özil wymamrotał pod nosem.
- Oj tam - zachichotałam.
- Hej Laura, co tam u ciebie ? - do naszej dwójki dołączył się Sergio.
- A w sumie wiele się działo przez ten czas kiedy się nie widzieliśmy, ale teraz już w sumie jest okej.
- A co takiego się wydarzyło ?
- Nie wiesz ? Myślałam, że wszystkie gazety świata o tym pisały. Więc po powrocie z Hiszpanii ja i Mario zaczęliśmy być ze sobą. Potem on wyjechał do Londynu, więc się zakończyło wszystko. Potem zaczęłam być z Marco, zerwaliśmy, następnie wyjechałam na zgrupowanie i zaszłam w ciąże z Götze, potem urodziłam, wrócił Mario, byłam znowu z Marco i na końcu na konferencji powiedziałam kto jest ojcem dziecka. Tak, wiem, że to jest jak "Moda na Sukces".
- Nieźle masz namieszane w życiu, ale już jesteś matką ?
- No tak. Chodźcie poznacie mojego synka - podeszliśmy do mojej asystentki i wzięłam od niej małego - chłopcy poznajcie Max'a Mario Götze - mały wyciągnął rączki do Sergio, Hiszpan wziął na ręce małego,a ten ruchem rączki wskazał piłkę. Mesut i ja staliśmy wryci i patrzyliśmy jak Ramos kopie delikatnie piłkę z moim synkiem, któremu wcale nie szło tak źle, jak na dziecko, które od miesiąca chodzi.
____________

Przepraszam, że tak krótko ;c Jeszcze jeden mega długi rozdział i epilog :)
Jeśli polubiliście to opowiadanie zapraszam na http://colorfull-effy-world.blogspot.com/, gdzie w zakładkach są podane inne moje blogi :)
See ya <3

19 sty 2013

18. Asha

* 9 miesięcy później*

- Wojtek! - zawołałam narzeczonego. Tak, dobrze widzicie, zaręczyłam się. Wojtek Szczęsny oświadczył mi się jakiś miesiąc temu, a ja nie potrafiłam powiedzieć "nie". Fakt, cały czas myślałam o Moritzie i wciąż go kochałam, ale moje życie ze Szczęsnym bardziej miało sens. Nie musiałam się niczym martwić. Bramkarz mnie kochał, a ja starałam się go uszczęśliwiać. Nie przeszkadzało mu to, iż jestem w ciąży. Poza tym był niesamowicie przystojny.
Szczęsny chwilę później stanął obok mnie. Wiedział co się dzieje. Byliśmy na to przygotowani od kilku tygodni. Zabrał moją torbę, pomógł mi wydostać się z mieszkania, dojść do samochodu i do niego wsiąść po czym sam usadowił się na miejscu kierowcy i pomknęliśmy do szpitala.


* 2 lata później *

Siedząc na ławeczce na stadionie Arsenalu przyglądałam się jak Wojtek bawi się z Aiden'em, moim synkiem. Chłopiec miał już dwa latka i coraz bardziej przypominał swojego ojca. Przez to nie mogłam zapomnieć o Leitnerze, którego pragnęłam wyrzucić ze swojego życia.
Pytacie co u Mo? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Laura czasem wspomina o nim, gdy rozmawiamy przez telefon, ale ja natychmiast zmieniam temat. Zabroniłam jej też mówić cokolwiek o Aidenie. Chciałam uniknąć  tego, że wiadomość dotrze do któregokolwiek chłopaka z Borussi, a co najważniejsze do samego ojca chłopca. Niepotrzebnie komplikowałabym mu życie.

*

- Mam dla Ciebie niespodziankę. - oznajmił Wojtek wchodząc do mieszkania. Torbę jak zawsze rzucił obok drzwi i ruszył do kuchni. Chwyciłam biegającego po całym pomieszczeniu Aidena i wzięłam go na ręce. Szczęsny pocałował nas w czoło po czym zabrał puszkę pepsi z lodówki i wypił parę łyków. Wpatrywałam się w niego z wyczekiwaniem. Widząc mój wzrok zaśmiał się i odłożył napój.
- W przyszłym tygodniu gramy mecz z Borussią na ich stadionie i .. - przerwał i spojrzał w sufit.
- I co?! - delikatnie walnęłam go w ramię. - Powiedz mi!
- Pomyślałem, że chętnie odwiedziłabyś rodzinę. Dlatego ty i Aiden lecicie tam razem ze mną.
Był wyraźnie zadowolony ze swojego pomysłu, a je nie wiedziałam co mam robić. Jeśli któryś z zawodników Borussi zobaczy małe dziecko przy moim boku to zaczną się pytania. Moritz może się domyślić, że to jego syn, może dostrzec podobieństwo. Jednak z drugiej strony coś ciągnęło mnie do Dortmundu.



Przełamałam swoje lenistwo. Teraz jeszcze jakieś 2 rozdziały do napisania, okej. ;3

13 sty 2013

17. Laura

- Okej, ale możemy wybrać się na kawę, taką przyjacielską oczywiście - dodał. Szczerze wolałabym, aby nie była ona przyjacielska, chciałabym być z Mario, ale to by się nie udało. Nie miałoby prawa.
- Jasne - pojechaliśmy do jakiejś kawiarni.
- To opowiadaj co tam się u ciebie działo, przez ostatnie dwa lata.
- No to po twoim wyjeździe jakoś z pomocą Marco się pozbierałam, niestety na siostrę mogłam liczyć tylko telefonicznie, bo wyjechała. Następnie zaczęłam spotykać się z Marco. Cztery miesiące później zerwaliśmy. Życie jakoś leciało dalej. Skupiałam się głównie na pracy. Następnie owe zgrupowanie. Potem to nie ważne. I wyszło dziecko z tego. Długo nie mogłam w to uwierzyć, ale no tak wyszło. Następnie nagle zjawiła się Asha z dzieckiem z takim jednym piłkarzem. Po prostu telenowela brazylijska. A u ciebie jak było ?
- A dobrze, Londyn był naprawdę piękny. W sumie czas mi mijał na graniu w piłkę i spotykaniem się z moimi kolegami. Nic specjalnego. Brakowało mi ludzi stąd i ciebie.
- Oj Mario,to słodkie, ale kurde. Muszę nakarmić Max'a, więc lecę, pa - cmoknęłam chłopaka w policzek i wyleciałam z kawiarni jakby się paliło. Pojechałam do domu, gdzie nakarmiłam synka i przewinęłam - hej malutki. Mama wróciła ze spotkania z tatą. To jakaś masakra. Ja go chyba nadal kocham, ale przecież jestem silną kobietą i go nie potrzebuję, czyż nie ?
- Weź tabletki na głowę, bo ci zaczyna odbijać.
- Marco ten tekst to przepraszam bardzo skąd ?
- Z mojego mózgu.
- Masz go ? Bo z mojego doświadczenia wynika, że piłkarzom go brakuje.
- Ja go mam - odburknął i usiadł na łóżku. Włożyłam Max'a do łóżeczka i usiadłam koło chłopaka, opierając głowę o jego ramię.
- Tęsknie za nim.
- To wróć do niego. Bądźcie szczęśliwą rodziną.
- Chciałabym, ale nie potrafię - Marco podszedł do łóżeczka i wziął na ręce Max'a
- Popatrz jaki jest podobny do niego. Nie zapomnisz o Mario, mając cząstkę jego przy sobie.
- Dam radę. Mam ciebie, mojego synka i Ashę.
- Laura, żebyś tylko znowu nie cierpiała.
- Cicho już. W sumie gdybyś nie zerwał wtedy ze mną możliwe, że to byłby twój synek.
- Nie roztrząsajmy przeszłości - Marco z powrotem położył Max'a do łóżeczka, bo Mały usnął mu na rękach.
- Czemu ?
- Bo tak.
- Marco - blondyn podszedł do mnie i pocałował. W tym momencie miałam taki mętlik w głowie, że nie było szans, abym racjonalnie myślała i dlatego skończyło się tak jak skończyło.
- Słuchaj Laura, jeśli chcesz możemy być razem.
- Tak Marco, chcę, chcę to wszystko naprawić - NIE ! NIE ! NIE ! To nie z tym facetem powinnaś być ! krzyczało w tamtym momencie moje serce. Nawet mózg to mówił. Wszystko ! Ale ja miałam to gdzieś, w końcu rude jest wredne, więc zignorowałam nawet ten ból w sercu, kiedy mój wzrok padł na komórkę, a na jej tapecie widniało pewne zdjęcie. Przedstawiało ono mianowicie mnie i Mario. Cholera, czemu jestem tak bardzo uparta, że nie potrafię przyznać się do błędu. Czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy, ale próbowałam je powstrzymać. Mario jest zamkniętym rozdziałem w moim życiu i nie powinnam do niego wracać, ale tak jak Marco mówił, zawsze będę mieć cząstkę niego przy sobie. W postaci Maximiliana Mario Götze'go.


_____

Jestem zła.
Anyway, zapraszam na nowy blog
http://sweet-nothing-gregor.blogspot.com/2013/01/2-turn-around.html