* 2 miesiące później*
- Zwołałam tę konferencję, aby wyjaśnić kilka ważnych rzeczy. Ma ona bradziej charakter prywatny. Po pierwsze miesiąc temu zrzekłam się posady trenera Borussi Dortmund. Od jutra przejmę stanowisko drugiego trenera Realu Madryt. Po drugie potwierdzam, iż przez ostatnie dwa miesiące byłam związana z Marco Reus'em. Podkreślam słowo byłam. I na koniec rzecz trzecia i najważniejsza. Mój syn Max, powinien mieć na nazwisko Götze, ponieważ to Mario, jest jego ojcem. Dziękuję - nie czekając przedarłam się przez tłum fotoreporterów i udałam się do wyjścia. Wsiadłam do samochodu, podjechałam pod dom i wzięłam Max'a, który już miał pół roku i kiedy tylko mógł uciekał mi, bo już umiał chodzić, oraz walizki i pojechałam na lotnisko do Düsseldorfu. Po trzech godzinach wylądowałam na madryckim lotnisku - Barajas. przed terminalem stał samochód z logiem Real'u, który zabrał mnie do mojego nowego domu. Kiedy weszłam do niego postawiłam Max'a na podłodze, a sama przeszłam po domu. Wzięłam Małego i go nakarmiłam, po czym zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy to zrobiłam położyłam się na łóżku w moim pokoju. Jestem w pięknym Madrycie. Bez Mario. Spojrzałam na zegarek, dochodziła druga po południu, więc wzięłam mojego małego szkraba i poszłam na zakupy. Następnie odniosłam rzeczy do domu i poszłam na Estadio Del Santiago Bernabéu. Weszłam na murawę.
- Dzień dobry - podeszłam do Jose Mourinho.
- Dzień dobry Laura. To jak zostawiasz dziecko twojej asystentce, a ty idziesz pograć z chłopakami ?
- Jasne - zaśmiałam się i poszłam do szatni gdzie się przebrałam i z powrotem wróciłam na boisko. Dołączyłam do piłkarzy, którzy biegali po boisku.
- Laura ?
- Hej Mesut - zaśmiałam się.
- Co ty tu ?
- Co ja tu robię ? Otóż teraz jestem panią trener, to znaczy numer dwa.
- To fajnie. A nie będzie ci przeszkadzać, że Sergio tu jest ?
- Nie, czemu ? Hej Ramos ! - krzyknęłam do Hiszpana.
- Nieopanowana jesteś - Özil wymamrotał pod nosem.
- Oj tam - zachichotałam.
- Hej Laura, co tam u ciebie ? - do naszej dwójki dołączył się Sergio.
- A w sumie wiele się działo przez ten czas kiedy się nie widzieliśmy, ale teraz już w sumie jest okej.
- A co takiego się wydarzyło ?
- Nie wiesz ? Myślałam, że wszystkie gazety świata o tym pisały. Więc po powrocie z Hiszpanii ja i Mario zaczęliśmy być ze sobą. Potem on wyjechał do Londynu, więc się zakończyło wszystko. Potem zaczęłam być z Marco, zerwaliśmy, następnie wyjechałam na zgrupowanie i zaszłam w ciąże z Götze, potem urodziłam, wrócił Mario, byłam znowu z Marco i na końcu na konferencji powiedziałam kto jest ojcem dziecka. Tak, wiem, że to jest jak "Moda na Sukces".
- Nieźle masz namieszane w życiu, ale już jesteś matką ?
- No tak. Chodźcie poznacie mojego synka - podeszliśmy do mojej asystentki i wzięłam od niej małego - chłopcy poznajcie Max'a Mario Götze - mały wyciągnął rączki do Sergio, Hiszpan wziął na ręce małego,a ten ruchem rączki wskazał piłkę. Mesut i ja staliśmy wryci i patrzyliśmy jak Ramos kopie delikatnie piłkę z moim synkiem, któremu wcale nie szło tak źle, jak na dziecko, które od miesiąca chodzi.
____________
Przepraszam, że tak krótko ;c Jeszcze jeden mega długi rozdział i epilog :)
Jeśli polubiliście to opowiadanie zapraszam na http://colorfull-effy-world.blogspot.com/, gdzie w zakładkach są podane inne moje blogi :)
See ya <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz