19 sty 2013

18. Asha

* 9 miesięcy później*

- Wojtek! - zawołałam narzeczonego. Tak, dobrze widzicie, zaręczyłam się. Wojtek Szczęsny oświadczył mi się jakiś miesiąc temu, a ja nie potrafiłam powiedzieć "nie". Fakt, cały czas myślałam o Moritzie i wciąż go kochałam, ale moje życie ze Szczęsnym bardziej miało sens. Nie musiałam się niczym martwić. Bramkarz mnie kochał, a ja starałam się go uszczęśliwiać. Nie przeszkadzało mu to, iż jestem w ciąży. Poza tym był niesamowicie przystojny.
Szczęsny chwilę później stanął obok mnie. Wiedział co się dzieje. Byliśmy na to przygotowani od kilku tygodni. Zabrał moją torbę, pomógł mi wydostać się z mieszkania, dojść do samochodu i do niego wsiąść po czym sam usadowił się na miejscu kierowcy i pomknęliśmy do szpitala.


* 2 lata później *

Siedząc na ławeczce na stadionie Arsenalu przyglądałam się jak Wojtek bawi się z Aiden'em, moim synkiem. Chłopiec miał już dwa latka i coraz bardziej przypominał swojego ojca. Przez to nie mogłam zapomnieć o Leitnerze, którego pragnęłam wyrzucić ze swojego życia.
Pytacie co u Mo? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Laura czasem wspomina o nim, gdy rozmawiamy przez telefon, ale ja natychmiast zmieniam temat. Zabroniłam jej też mówić cokolwiek o Aidenie. Chciałam uniknąć  tego, że wiadomość dotrze do któregokolwiek chłopaka z Borussi, a co najważniejsze do samego ojca chłopca. Niepotrzebnie komplikowałabym mu życie.

*

- Mam dla Ciebie niespodziankę. - oznajmił Wojtek wchodząc do mieszkania. Torbę jak zawsze rzucił obok drzwi i ruszył do kuchni. Chwyciłam biegającego po całym pomieszczeniu Aidena i wzięłam go na ręce. Szczęsny pocałował nas w czoło po czym zabrał puszkę pepsi z lodówki i wypił parę łyków. Wpatrywałam się w niego z wyczekiwaniem. Widząc mój wzrok zaśmiał się i odłożył napój.
- W przyszłym tygodniu gramy mecz z Borussią na ich stadionie i .. - przerwał i spojrzał w sufit.
- I co?! - delikatnie walnęłam go w ramię. - Powiedz mi!
- Pomyślałem, że chętnie odwiedziłabyś rodzinę. Dlatego ty i Aiden lecicie tam razem ze mną.
Był wyraźnie zadowolony ze swojego pomysłu, a je nie wiedziałam co mam robić. Jeśli któryś z zawodników Borussi zobaczy małe dziecko przy moim boku to zaczną się pytania. Moritz może się domyślić, że to jego syn, może dostrzec podobieństwo. Jednak z drugiej strony coś ciągnęło mnie do Dortmundu.



Przełamałam swoje lenistwo. Teraz jeszcze jakieś 2 rozdziały do napisania, okej. ;3

4 komentarze:

  1. dwa i koniec ? nie rób mi/nam tego! ;_;
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. ze niby zaraz koniec??? o jaa!
    genialne to jest! Szczęsnego to ja się tu nie spodziewalam, bardzo mile zaskoczenie!
    zapraszam do siebie http://www.londonisblue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń