28 gru 2012

16. Laura


*dwa lata po wyjeździe Mario*
*oczyma Laury*

Dokończyłam przewijanie i ubieranie Max'a, następnie sama się ogarnęłam i ubrałam.
- Ja wychodzę. Zostawiam ci Max'a ! - Krzyknęłam do siostry, a potem pojechałam na Signal Iduna Park. Dzisiaj wracał Mario. Wysiadłam z samochodu.
- Hej -  Marco mnie przytulił - co tam u ciebie i małego ? Powiesz Mario ? - poszliśmy w  kierunku stadionu.
- Nie, nie powiem mu. Nie chce mu się wtrącać w życie, dam sobie sama radę.
- Byłoby ci łatwiej, wsparcie w ojcu dziecka chyba wiele by ci dało.
- Marco nie ! Nie ! Rozumiesz takie słowo ? Po prostu nie, będzie i tak tutaj, w Dortmundzie, a to mi wystarczy.
- Jak chcesz, to twoje życie, ale potem wspomnisz moje słowa, zobaczysz, będziesz żałować. Mimo to, jeśli będziesz kiedykolwiek, czegokolwiek potrzebować zawsze będę przy tobie i nie tylko ja, ale także chłopcy.
- Dziękuję. To dużo dla mnie dużo znaczy - uśmiechnęłam się do niego i go przytuliłam. Weszliśmy do środka, gdzie stał Mario i czekał. Czułam, jak się różowię. Pamiętałam go nazbyt dobrze, ale przez ostatni rok się zmienił. Był tak bardzo przystojny i męski, ale nadal miał coś w sobie z nastolatka, czyli to co w nim najbardziej kochałam.
- Siema Młody ! - Marco przywitał się z chłopakiem.
- No siema Reusy. Cześć Laura.
- Hej Mario. Chodźmy na zdjęcia, potem mamy konferencję - fotograf zrobił nam sesję zdjęciową, następnie ja poszłam przygotować się do spotkania z pismakami, a Götze'mu robili jeszcze zdjęcia potrzebne do legitymacji klubowej itp. Kiedy pomocnik wszedł na salę wszyscy zaczęli zadawać pytania. Pod koniec któryś z dziennikarzy rzucił bombę własnej produkcji, czyli pytanie
- Kto jest ojcem pani dziecka - nerwowo zerknęłam na Mario i powiedziałam dobrze znaną mi formułkę.
- Takie rzeczy nie są związane ze sportem, jeśli chce pan, abym odpowiedziała na to pytanie proszę poprosić o wywiad ze mną, chociaż wątpię  abym tę tajemnicę zdradziła. Dla mnie to koniec. Dziękuję - wyszłam z sali i zamknęłam się w łazience, gdzie wybuchnęłam płaczem. Przez ostatnie cztery miesiące, czyli od porodu, udało mi się wiele rzeczy ułożyć, przynajmniej te najważniejsze, a teraz wszystko się jebie. Ogarnęłam się i poprawiłam makijaż, po czym wyszłam z łazienki.
- Płakałaś ? - Spytał się Mario. W sumie było to raczej pytanie retoryczne.
- Tak, wiesz noszę kontakty i mi się jeden rozwalił. Strasznie mi się oko podrażniło.
- Wiem o tobie wiele, ale nigdy nie mówiłaś, że masz wadę wzroku.
- Bo to tylko takie ochronne, ostatnio miałam coś z okiem i po prostu tak okulista mi kazał - kłamałam w żywe oczy, co niezbyt mi się uśmiechało.
- Aha, możemy pogadać ?
- Jasne, a o czym ?
- Rok temu byłaś na zgrupowaniu, przez alkohol przespaliśmy się ze sobą, a wiem,  że twój synek ma cztery miesiące i czy to ja jestem ojcem ?
- Nie Mario, nie pytaj o to więcej.
- Okej, ale możemy wybrać się na kawę, taką przyjacielską oczywiście - dodał. Szczerze wolałabym, aby nie była ona przyjacielska, chciałabym być z Mario, ale to by się nie udało. Nie miałoby prawa.
- Jasne - pojechaliśmy do jakiejś kawiarni.

19 gru 2012

15. Laura

*Rok po wyjeździe Mario*



- Laura, wiesz przecież, że okazja zobaczenia w jakiej formie jest Mario, to bardzo ważne zadanie.

- Ale ja nie chce go widzieć ! Przecież jak oglądniesz ostatni mecz Chelsea, to zobaczysz, że jest genialny !
- Proszę cię Laura, pojedź.
- Jurgen, ja byłam z nim związana, a nie widziałam Mario od ponad roku. To dla mnie... duży krok.
- Laura, wiem, że tobie jest trudno, ale wolałbym, aby wszystko wróciło do tego, co było przed jego wyjazdem - spojrzał się na mnie znacząco.
- Sądzisz, że powinnam do niego wrócić ?!
- Ty to powiedziałaś. Dzisiaj o 15 masz samolot z Dusseldorfu.
- Dobra, za ile Mario wraca ?
- Trochę więcej niż rok.
- Okej, ja idę się spakować - westchnęłam i wróciłam do domu, gdzie się spakowałam i taksówką dostałam się na dworzec, skąd pojechałam pociągiem na lotnisko. Wsiadłam do samolotu. Godzinę później lądowałam w Berlinie. W hotelu zostawiłam walizkę i pojechałam na stadion, gdzie drużyna miała trening.
- Laura ! - Dortmundczycy przytulili mnie mocno.
- Nie duście mnie ! Jestem tu, aby was obserwować, a nie rozpraszać, więc ruszać dupę w troki i trenować ! Inaczej czeka was niezły wycisk w Dortmundzie - zrobiłam złowrogą minę, a chłopcy wrócili do trenowania.
- Widzę, że potrafisz zapanować nad nimi, to dosyć duża umiejętność - powiedział Joachim.
- Powinnam, ale to dla mnie jest to łatwe,bo są w sumie nie wiele starsi, a gdybym nie posiadała tej umiejętności oni by mi wleźli na głowę - popatrzyłam się na moje pszczółki z czułością.
- Mimo, że cię czasem denerwują są dla ciebie jak rodzina.
- Oj tak, zastępują mi brata i ojca.
- Ale Mario był dla ciebie kimś więcej ? - to było pytanie retoryczne.
- Tak, widać to nadal ? - Starłam się nie zerkać na Götze.
- Oj bardzo, ale nie przejmuj się. Nie pozwól aby coś takiego zniszczyło to co jest między wami. O miłość zawsze trzeba walczyć - Löw się do mnie uśmiechnął.
- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech.

*następnego dnia, po meczu*

- We are the champions ! - darł się cały autobus, cieszyli się z tego zwycięstwa jakby wygrali Mistrzostwa Świata, czy coś w ten deseń. W autobusie wszyscy pili wódkę, potem w hotelu, w pokoju kapitana drużyny, gdzie wszyscy się zebrali.
- Uwielbiam tą piosenkę ! - Wykrzyknęłam kiedy na MTV puścili Beauty and a Beat. Zaczęłam dziwnie, ale to bardzo, bardzo dziwnie tańczyć ze szklanką czystego alkoholu. I tak wypijając chyba cały barek vódki zakończyłam wieczór z Mario w łóżku.



*rano*




~oczyma Mario~

Przekręciłem się na bok, a moim oczom ukazała się śpiąca Laura. Takie pytanie. Co ona tu robi ?!
- Co ? - spojrzała się na mnie - cholera Mario ! Fuck ! - wstała i ubrała się po czym wybiegła z pokoju. Kurwa czemu musiałem się wtedy zachować jak skończony idiota. Możliwe, że albo bylibyśmy przyjaciółmi, albo zostałbym w Dortmundzie, czy może Laura przeprowadziłaby się do  Londynu. Debil ze mnie. Ale to, że rzeczy które zrobiliśmy są błędami widzimy po tym, gdy je popełnimy. A czasu, niestety, nie można cofnąć. Nawet gdybym bardzo chciał, to nawet teraz Laura zapewne by mi nie wybaczyła i słusznie.



________________________


http://stop-and-stare-nina.blogspot.com/ - ZAPRASZAM NOWY BLOG ! x

16 gru 2012

14. Asha

"Dasz radę, dasz radę" - powtarzałam sobie w myślach, gdy szłam na stadion Borussi. Z tego co mówił Mario to właśnie tam mogłam spotkać Moritza. W końcu stanęłam na zielonej murawie. W oddali zobaczyłam 2 postacie. Jedną z nich na pewno był Leitner. Ruszyłam w tamtym kierunku. Mniej więcej w połowie boiska spostrzegłam, że druga osoba to dziewczyna, którą szatyn złapał w ramiona, a później pocałował. Stanęłam jak wryta. Patrzyłam w tamtą stronę przez kilka sekund po czym odwróciłam się na pięcie i uciekłam.

*

- Taka blondyna? - chciał się upewnić Marco, gdy zapytałam o dziewczynę z którą widziałam Mo.
- Tak mi się wydaje.
- To jakiś plastik, który się do wszystkich przyczepia. Jak widać w końcu udało jej się owinąć wokół palca biednego Leitnera - skrzywił się Reus . - Nie przejmuj się, kiedyś przejrzy na oczy.
Zdecydowanie Marco Reus nie miał talentu do pocieszania ludzi.

*

- Chcesz wyjechać? Zostawić mnie?! - Laura spojrzała na mnie z wyrzutem. - Jesteśmy siostrami ..
- Właśnie. Dlatego mi pomóż i pozwól mi wyjechać. Muszę poukładać swoje życie, ukryć ciążę, być zdala od całego dotychczasowego życia. - usiadłam naprzeciwko niej. - Ale wrócę, obiecuję.

*

- Kiedy masz samolot? - Rudowłosa po raz setny zapytała o to samo.
- O 15. Za 10 minut mam odprawę. - powtórzyłam. - Ale chcę jeszcze iść po coś do kawiarni.
- Nigdzie nie idziesz! Nie będziesz się przemęczać! - powiedziała Laura, chyba troszkę głośniej niż planowała. - Götze pójdzie.
- Czemu ja? - zapytał z wyrzutem Mario siedzący na drugim końcu rzędu krzeseł.
- Bo ja tak powiedziałam!
Dziewczyna najwyraźniej była bardziej zestresowana ode mnie. W sumie to nie widziałam tutaj żadnego powodu do zdenerwowania. Wyjeżdżam, odetnę się od tego wszystkiego. Będę tylko ja i moje dziecko. A kiedy będę gotowa to wrócę.
- Poproszę sok wieloowocowy! - krzyknęłam za piłkarzem, który w końcu powlókł się w stronę kawiarni. Wrócił po paru minutach z opróżnionym do połowy kubkiem. Zmierzyłam go wzrokiem.
- Byłem spragniony! - usprawiedliwiał się. Później przyszedł czas na pożegnania. Z Laurą było najtrudniej. Nigdy nie rozstawałyśmy się na tak długo. Oczywiście nie obeszło się bez łez. No i oczywiście przez cały czas starałam się odgonić od siebie myśl, że brakuje mi Moritza.
Ten pan już w moim życiu nie istnieje.
Bagaży pozbyłam się już wcześniej. Ustawiłam się w kolejce, podałam swój bilet i już po chwili znajdowałam się w samolocie do Londynu.



Miałam dodać - jest.  c : 
Powodzenia w szkole. < 3

14 gru 2012

13. Asha

Tak dla jasności - akcja w moich rozdziałach wciąż ma miejsce przed wyjazdem Mario. ;)


Otworzyłam powoli oczy. Czułam się fatalnie. Dopadł mnie kac morderca i głowa pękała mi od bólu. Podniosłam się do pozycji siedzącej notując w głowie, że nie mam na sobie niczego. "A to ciekawe"- pomyślałam i otoczyłam się kołdrą. Wzięłam prysznic, ubrałam się, związałam włosy w koka i postanowiłam iść ocenić stan naszego domu. Na podłodze, kanapach, meblach, WSZĘDZIE leżeli jeszcze ludzie. W ogrodzie również. Jeden osobnik spał w najlepsze nawet na drzewie. Zaśmiałam się i ruszyłam do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki wodę i już miałam się jej napić kiedy do pomieszczenia wparowała Laura i bezczelnie mi ja wyrwała.
- To było moje. - wymamrotałam szukając drugiego napoju.
- W końcu się postaraliście z Mo - zaśmiała się i dała mi kuksańca w bok. - Na początku wszyscy myśleli, że to zdychające wieloryby, ale zdradziło was wykrzykiwanie swoich imion.
Butelka którą miałam w rękach wylądowała na ziemi.
- Przespałam się z Moritzem? - otworzyłam szeroko oczy i wpatrywałam się w siostrę.
- Tak. Teraz możesz iść o tym napisać w swoim pamiętniku- zażartowała i zeskoczyła z blatu na którym siedziała.

*

Chłopcy wrócili do Dormtmundy już jakiś tydzień temu, ale od tego czasu w ogóle nie widziałam się z Leitnerem. Może to i lepiej? W końcu wiadomość którą miałam mu przekazać nie zwiastowała niczego dobrego.Wolałam zachować to dla siebie, trzymać się z dala od niego i już więcej nie wtrącać się do jego życia.

* 2 tygodnie później *

- Jestem w ciąży - oznajmiłam Laurze. Rudowłosa spojrzała na mnie podejrzliwie jak gdyby sądziła, iż zaraz powiem, że żartowałam. Jednak kiedy nic takiego się nie stało na jej twarzy pojawiło się zdziwienie.
- Co ty mówisz? Jesteś pewna?
Pokiwałam głową i usiadłam na kanapie.
- Robiłam test, ale żeby się upewnić byłam też u lekarza - zagryzłam wargę by się nie rozpłakać. Laura usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła.
- Moritz jest ojcem, prawda?
- Tak - wyjąkałam.
- Powiedziałaś mu?
Zaprzeczyłam ruchem głowy. Nie miałam odwagi. Miałam po prostu podejść do niego i powiedzieć "Gratuluje, zostaniesz ojcem"? Przecież to mogłoby zrujnować całe jego życie, a ja nie chcę do tego doprowadzić.
- Musisz to zrobić. - oznajmiła poważnie Laura. Znowu pokręciłam przecząco głowa. - Wiem, że to dla ciebie ciężkie, ale myślę, że on powinien o tym wiedzieć.



Zmieniłam rozdział, bo nie chce mi się pisać wszystkiego od nowa. Juto dodam kolejny, do napisania. ; )

7 gru 2012

12.Laura

* pół roku po wyjeździe Mario*
~narracja trzecioosobowa~

- Wstawaj kochana - Marco pocałował Laurę w szyję
- Po co ? - przeciągnęła się - Jest przecież wolne.
- Powinniśmy porozmawiać - dziewczyna momentalnie usiadła.
- Marco, o co chodzi ?
- Wiesz, te ostatnie 4 miesiące były świetne, jesteś niesamowita, ale czuje, że nie możesz zapomnieć o Mario. Dlatego sądzę, że powinniśmy się rozstać.
- No dobrze, muszę iść pod prysznic. - Powiedziała, ale Marco złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. Kiedy zaczął ją całować zapomniała o wszystkich potrzebach. Jej pożądanie wzięło górę - Marco, kochaj się ze mną. - Wymruczała. Wolne kobiece mruczenie wywoływało wibracje w jego ciele, które zmierzały wprost do jego męskości. Był twardy jak stal, był gorący i gotowy. Każda końcówka jego nerwów drgała w jednym rytmie z jego pulsem. Pożerał wzrokiem ciało Laury cal po calu, każdą rozkoszną krzywiznę, każde zaokrąglenie jej boskiego ciała. Położył swoje dłonie na jej aksamitnej skórze rozkoszując się miękkością, którą czuł pod palcami. Objął dłońmi jej piersi, które nabrzmiały pod wpływem jego dotyku. Delikatne, różowe sutki stwardniały niczym kamienie i błagały go, by ich spróbował. Pochylił głowę i zaczął je pieścić językiem, ssał i przygryzał, warcząc z przyjemności, gdy ona wiła się i jęczała z podniecenia.
- Taka delikatna – mruknął. Drażnił jej delikatną skórę i rozkoszował się widokiem, jak jeszcze pełniej rozkwitała pod wpływem jego dotyku.
- O, Boże - szeptała dysząc. Wbiła paznokcie w jego ramiona, kiedy ją pieścił. Pocałował ją głęboko i namiętnie. Pocałunek był bardzo zaborczy. Odetchnęła głęboko, ale on nie przerywał. Kontynuował swoje pieszczoty, dopóki nie zaczęła wołać jego imienia….we wszystkich możliwych wersjach. Ciągle sapała i dyszała, trzymając się kurczowo jego ramienia, gdy on powoli pieścił ją pomiędzy udami. Zerkała na niego pożądliwie, ale nie bardziej niż jej ręce, które wolnym ruchem pieściły jego ramiona. Schodziła z tą pieszczotą coraz niżej, na brzuch, aż doszła poniżej …. do pasa. Pieściła jego przyrodzenie, a jej bezwstydna pieszczota powodowała, że jeszcze bardziej rósł i stawał się jeszcze twardszy. Owinął ręce wokół jej talii i przyciągnął ją do siebie tak mocno, że czuł na sobie każdy mięsień i każdą wypukłość jej ciała.
- Mówiłaś coś o prysznicu  - uśmiechnęła się do niego, nie zważając na jego słowa i lejącą się wodę.
- Naprawdę mówiłam coś o prysznicu? A, faktycznie. Ale prysznic jest w łazience, a my jesteśmy tutaj.
- Nie ma sprawy, zaraz się tym zajmiemy.- Złapał ją w ramiona i zaniósł ją do sąsiedniego pomieszczenia, w którym była łazienka. Podniosła na sekundę wzrok. Kiedy spojrzała na niego, jej twarz była bardzo skupiona. Malowała się na niej taka powaga, jakiej jeszcze nigdy u niej nie widział. Zdjęła swoje dłonie z jego pleców i zarzuciła mu ramiona na szyję. Pocałowała go tak, jakby już nigdy nie miała go puścić. Trzymał ją nadal blisko siebie, odpowiedział na jej pocałunek, ale jednocześnie kierował ich wolno w stronę ogromnego prysznica i włączył wodę. Ciepła woda spływała po nich, oblewała ich ciała, kiedy stali tak do siebie przytuleni, pieszcząc się i całując. Laura narzuciła im tempo, a on chętnie na nie przystał. Oparł się plecami o zimne, marmurowe kafle ściany i obserwował, jak oderwała swe usta od jego i całując jego skórę schodziła coraz niżej. Dotarła ustami do jego klatki piersiowej. Pieszcząc ją, schodziła niżej na brzuch. Postawił ją przed sobą, przed swoim twardym penisem i pocałował chciwie, wbijając swój język w jej gorące usta. Umierał z pragnienia, by wreszcie w nią wejść. Pochylił się, sięgając dłonią pomiędzy jej uda. Woda spływała po jego dłoniach, kiedy jego wielkie palce dotarły do jej sekretnego miejsca. Przyciągnął ją do siebie i palcem pieścił gorące, wilgotne jądro jej kobiecości. Jego pożądanie rosło, było już na takim poziomie, że nie był w stanie się kontrolować. Ukląkł na podłodze pod prysznicem, kręgosłup docisnął do ściany i uniósł ją nad sobą. Wolniutko, dozując sobie przyjemność opuszczał ją w dół. Powoli, rozżarzony do białości, sycząc z czystej przyjemności, poprowadził ją w dół coraz niżej, wypełniając ją całą długością swojego penisa. Jęczała, wbijając twarz w jego ramiona, a on podnosił ją i opuszczał powoli, nie spiesząc się, smakując każde westchnienie, rozkoszując się każdym tchnieniem szczęścia, które mu ofiarowywała. Przeszły ją dreszcze przyjemności, aż wycisnęły się jej łzy w oczach. Jej mięśnie zaciskały się i rozluźniały na imponujących rozmiarów penisie, który teraz czuła w sobie. Jego własne pożądanie wrzało w nim jak gejzer. Wszedł w nią z powrotem i poczuł się jak w domu. Ramieniem objął ją w pasie, kiedy wbił się głęboko. Wrócił do tego, co przerwał przed chwilą. Nigdy nie odczuwał takiej czystej i intensywnej przyjemności z seksu. Uśmiechała się, seksowanie rozchylając usta i nagle pocałowała go. Jego penis odpowiedział natychmiast, a ogień w jego żyłach doprowadził krew ponownie do wrzenia. Laura pociągnęła go w dół, zmuszając, by się do niej nachylił i całując go, wsunęła mu język do ust.


_______________

Obrzydliwe. Gabi doda za tydzień podwójny

KOMENTOWAĆ