19 gru 2012

15. Laura

*Rok po wyjeździe Mario*



- Laura, wiesz przecież, że okazja zobaczenia w jakiej formie jest Mario, to bardzo ważne zadanie.

- Ale ja nie chce go widzieć ! Przecież jak oglądniesz ostatni mecz Chelsea, to zobaczysz, że jest genialny !
- Proszę cię Laura, pojedź.
- Jurgen, ja byłam z nim związana, a nie widziałam Mario od ponad roku. To dla mnie... duży krok.
- Laura, wiem, że tobie jest trudno, ale wolałbym, aby wszystko wróciło do tego, co było przed jego wyjazdem - spojrzał się na mnie znacząco.
- Sądzisz, że powinnam do niego wrócić ?!
- Ty to powiedziałaś. Dzisiaj o 15 masz samolot z Dusseldorfu.
- Dobra, za ile Mario wraca ?
- Trochę więcej niż rok.
- Okej, ja idę się spakować - westchnęłam i wróciłam do domu, gdzie się spakowałam i taksówką dostałam się na dworzec, skąd pojechałam pociągiem na lotnisko. Wsiadłam do samolotu. Godzinę później lądowałam w Berlinie. W hotelu zostawiłam walizkę i pojechałam na stadion, gdzie drużyna miała trening.
- Laura ! - Dortmundczycy przytulili mnie mocno.
- Nie duście mnie ! Jestem tu, aby was obserwować, a nie rozpraszać, więc ruszać dupę w troki i trenować ! Inaczej czeka was niezły wycisk w Dortmundzie - zrobiłam złowrogą minę, a chłopcy wrócili do trenowania.
- Widzę, że potrafisz zapanować nad nimi, to dosyć duża umiejętność - powiedział Joachim.
- Powinnam, ale to dla mnie jest to łatwe,bo są w sumie nie wiele starsi, a gdybym nie posiadała tej umiejętności oni by mi wleźli na głowę - popatrzyłam się na moje pszczółki z czułością.
- Mimo, że cię czasem denerwują są dla ciebie jak rodzina.
- Oj tak, zastępują mi brata i ojca.
- Ale Mario był dla ciebie kimś więcej ? - to było pytanie retoryczne.
- Tak, widać to nadal ? - Starłam się nie zerkać na Götze.
- Oj bardzo, ale nie przejmuj się. Nie pozwól aby coś takiego zniszczyło to co jest między wami. O miłość zawsze trzeba walczyć - Löw się do mnie uśmiechnął.
- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech.

*następnego dnia, po meczu*

- We are the champions ! - darł się cały autobus, cieszyli się z tego zwycięstwa jakby wygrali Mistrzostwa Świata, czy coś w ten deseń. W autobusie wszyscy pili wódkę, potem w hotelu, w pokoju kapitana drużyny, gdzie wszyscy się zebrali.
- Uwielbiam tą piosenkę ! - Wykrzyknęłam kiedy na MTV puścili Beauty and a Beat. Zaczęłam dziwnie, ale to bardzo, bardzo dziwnie tańczyć ze szklanką czystego alkoholu. I tak wypijając chyba cały barek vódki zakończyłam wieczór z Mario w łóżku.



*rano*




~oczyma Mario~

Przekręciłem się na bok, a moim oczom ukazała się śpiąca Laura. Takie pytanie. Co ona tu robi ?!
- Co ? - spojrzała się na mnie - cholera Mario ! Fuck ! - wstała i ubrała się po czym wybiegła z pokoju. Kurwa czemu musiałem się wtedy zachować jak skończony idiota. Możliwe, że albo bylibyśmy przyjaciółmi, albo zostałbym w Dortmundzie, czy może Laura przeprowadziłaby się do  Londynu. Debil ze mnie. Ale to, że rzeczy które zrobiliśmy są błędami widzimy po tym, gdy je popełnimy. A czasu, niestety, nie można cofnąć. Nawet gdybym bardzo chciał, to nawet teraz Laura zapewne by mi nie wybaczyła i słusznie.



________________________


http://stop-and-stare-nina.blogspot.com/ - ZAPRASZAM NOWY BLOG ! x

1 komentarz:

  1. W wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział :) http://www.last-chance-of-love.blogspot.com/
    ps. zaległości nadrobię jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń