16 sie 2012

Chapter 4. Asha

Na boisku już rozgrzewało się parę dziewczyn, a wszystko nadzorował trener Peter Krawietz. Ruszyłam w jego stronę,
-Dzień dobry ! - krzyknęłam, gdy znajdowałam się już parę kroków od niego. Mężczyzna odwrócił się w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
-Asha! Jak dobrze cię znowu widzieć !
Pokiwałam głową i stanęłam obok niego.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię tutaj brakowało. Nie wiedzieliśmy się już masę czasu, a jednak nadal pamiętam tą słodką, małą dziewczynkę, która tak często tutaj przychodziła. - wspominał. - Więc co cię tutaj sprowadza ?
- Wracam do treningów – uśmiechnęłam się od ucha do ucha – Chcę sprawdzić czy jeszcze się do czegoś nadaję.
- W takim razie zapraszamy! Boisko stoi dla Ciebie otworem ! - po tych słowach podał mi klucz do szatni, a ja w podskokach pobiegłam się przebrać. Kiedy wróciłam dziewczyny biegały już z piłką wokół pachołków. Dołączyłam do nich. Na początku nie szło mi za dobrze, ale w końcu nabrałam wprawy i wykonywałam wszystkie ćwiczenia bez problemów. Gdy nadszedł czas na strzelanie bramek trafiałam za każdym razem. Rozpierała mnie duma. Nie sądziłam, że pamiętam cokolwiek. Ale najwyraźniej ukochanego sportu nie da się zapomnieć. Na koniec zrobiłyśmy jeszcze kilka kółek wokół boiska i zatrzymałyśmy się obok Krawietza, który zawzięcie rozmawiał z jakimś chłopakiem. Niektóre z dziewczyn zaczęły wydobywać z siebie piski, a dookoła było słychać szepty. Często powtarzało się słowo „ przystojny, niesamowity, cudowny”. Trudno było się nie domyślić, że miały one opisywać owego szatyna. W końcu trener spojrzał na nas.
- Każda z Was pokazała na co ją stać. Niestety do drużyny dostanie się tylko czwórka – przerwał na chwilę i przyjrzał się nam. - Wiedziałem, że wybór będzie trudny. Dlatego poprosiłem o pomoc Moritza Leitnera, który gra w Borussi.
Wycofał się trochę do tyłu, natomiast do przodu wysunął się ten chłopak.
- Cześć. Trener Peter mnie już przedstawił, więc myślę, że nie muszę tego robić – szatyn słodko się uśmiechnął – Chciałbym tylko powiedzieć, że to nie jest sport dla dziewczyn, które boją się, że złamią sobie paznokcia, lub które chcą olśniewająco wyglądać na boisku. Nie o to tutaj chodzi. Zauważyłem, że niektóre z was prawie płakały, gdy upadły na ziemię. Dlatego głównie obserwowałem osoby, które mimo upadków grały dalej, nie poddawały się, po których było widać, że kochają to co robią.
Nie wiem czy miałam przewidzenie, czy Leitner naprawdę popatrzył w tym momencie w moją stronę.
- Do zespołu dostaje się – przerwał na chwilę i poszedł do trenera. Szepnął coś do niego, a po chwili powiedział : - Asha O'Colley
Otworzyłam szeroko oczy i buzię. Zaczęłam skakać, krzyczeć, łzy popłynęły mi z oczu. Z tej całej euforii, która mnie ogarnęła, rzuciłam się na Moritza i pocałowałam go. Tak właśnie zrobiłam. A on nawet mnie nie odepchnął. Na koniec tylko się zaśmiał.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję – wykrzyczałam mu do ucha, po czym lekko się odsunęłam. Chłopak szeroko się uśmiechał. Przetarłam rękawem łzy spływające po moich policzkach. Jeszcze raz podziękowałam jemu i trenerowi po czym w podskokach udałam się do szatni. Miałam nadzieję, że przyniosłam ojcu powód do dumy.



Kolejne tygodnie mijały głównie na ćwiczeniach i treningach. Chciałam jak najszybciej być w dobrej formie. W końcu wykończona lądowałam w domu, na kanapie z pilotem w ręku. I tak w kółko, jednak nie przeszkadzało mi to. W końcu robiłam coś co pozwalało mi na bycie sobą.

* trzy tygodnie później *

Nie byłam przekonana co do tego całego wyjazdu do Berlina i pójścia na galę, ale widziałam jak bardzo zależało na tym Laurze. Nie chciałam sprawić jej przykrości i zgodziłam się. Po przybyciu na miejsce miałyśmy kilka godzin, aby się przygotować. Od razu udałam się do łazienki, gdzie wzięłam długą i relaksującą kąpiel po czym udałam się do fryzjera. Moje fioletowe włosy zostały uczesane w ten sposób. Byłam usatysfakcjonowana efektem. Z salonu wróciłam prosto do hotelowego pokoju, gdzie ubrałam taki zestaw i zrobiłam makijaż. Na koniec stanęłam przed lustrem i stwierdziłam, że wyglądam nie najgorzej. Uśmiechnięta od ucha do ucha, chwyciłam swoją kurtkę oraz torebkę i zeszłam na dół, gdzie byłam umówiona z Laurą. Rudowłosa prezentowała się bardzo ładnie. Przywitałam się z nią i udałyśmy się do samochodu, który miał nas zawieźć na galę.
Weszłyśmy na salę i popatrzyłam na siostrę, która najwyraźniej szukała wzrokiem kogoś lub czegoś. Po chwili pociągnęła mnie za rękę w stronę jednego ze stolików. Siedziało tam paru chłopaków. Od razu rozpoznałam Mario i Moritza. Gdy mój wzrok natrafił na tego drugiego od razu się zarumieniłam. Nie widziałam go od czasu eliminacji i tego głupiego pocałunku. Pewnie pomyślał, że jestem niezrównoważona psychicznie. Usiadłam na wolnym krześle, a w tym czasie Laura przywitała się z Goetzem.
Rozdanie nagród nie było zbyt ciekawym wydarzeniem. Cały czas ktoś wchodził i schodził ze sceny, niektórzy wysilili się na parę słów lub wygłosili mowy. Nie bardzo mnie to obchodziło. W końcu skoczyła się moja męczarnia i zaczęła się impreza. Pojawił się dj, z głośników wydobywały się znane piosenki, a na parkiecie pojawili się ludzie. Jedną z par oczywiście była Laura z Mario. Uśmiechnęłam się w ich stronę. Słodko razem wyglądali.
-Zatańczysz? - wypalił Moritz. Speszyłam się, ale zgodziłam się. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Kolejna piosenka była wolna, więc zbliżyliśmy się do siebie. Złapał mnie talii, a ja położyłam swoje ręce na jego ramionach.
- Przepraszam, że cię wtedy pocałowałam – zaczęłam – byłam taka szczęśliwa, że nie panowałam nad tym co robię. Nie żebym była jakaś psychicznie chora, nie. Zazwyczaj wiem co robię. Ale dostanie się do drużyny było dla mnie bardzo ważne i trochę mi odbiło.
Leitner zaśmiał się i pokręcił lekko głową. No tak, pewnie popełniłam kolejną gafę.
- Nic się nie stało – zapewnił – Było .. bardzo przyjemnie.
Kolejny raz się zarumieniłam i spuściłam wzrok. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam.
- No to może opowiesz mi dlaczego to było dla ciebie tak ważne?
I zaczęłam mu opowiadać całą swoją historię cały czas kręcąc się powoli w kółko, mimo że DJ zdążył puścić już kilka szybkich piosenek. Przed nikim wcześniej, oprócz Laury, nie potrafiłam się otworzyć, a jemu mogłam opowiedzieć wszystko. Słuchał mnie uważnie tylko czasami wtrącając swe uwagi. I to było w nim niesamowite. Sprawiał, że stawałam się normalną sobą. 

_________________________________________


Cześć. Kolejny rozdział za mną. Nie potrafiłam opisać treningu jak coś. XD

Ale chyba nie jest najgorzej, co? ; D

Miłego dnia . ; ))

1 komentarz:

  1. nie jest świetnie!
    w sumie lepiej że nie opisałaś, bo jakby był opis treningu i tych wszystkich ćwiczeń bardzo dokladny nazewnictwo itp to malo kto by zrozumial!

    OdpowiedzUsuń